Od kilku miesięcy testuję opłacalność domowych proszków do prania. Pomijam już oczywistość innych walorów przygotowywania środków czystości w domu, samemu, pod pełną kontrolą i z pełną świadomością co się tam znajduje. Jakoś tak do momentu gdy płacimy za chemię sklepową pozostajemy w przekonaniu, że ktoś inny odwala za nas śledczą robotę. To znaczy, że produkt dopuszczony do ogólnego dostępu, do obrotu, do sprzedaży jest bezpieczny i wyprodukowany w trosce o nasze zdrowie i bezpieczeństwo. Że tak nie jest, nikogo chyba już przekonywać nie muszę. Bo nie jest.
Chemia domowa była zawsze w moim przypadku dużą częścią budżetu domowego. Zakupy chemii na miesiąc, czy dwa kręciły się zawsze koło dwóch stówek. Tutaj proszek, tam płyn do płukania, tu żel do WC, tam coś do paneli, tu coś do wszystkiego, no można wymieniać długo. Wlać, zalać niech pachnie, wtedy wiemy, że czysto. Dzisiaj wiem już – po pierwsze, że tego NIE POTRZEBUJĘ. Po drugie, że mądrzej, bezpieczniej, odpowiedzialniej i TANIEJ jest tej chemii nie kupować. Jej przygotowanie na potrzeby każdego domu jest banalne, naprawdę banalne. I stanowi procent ceny sklepowej. Po trzecie, wiem już też, że natarczywie promowane produkty są drogie nie dlatego, że są dobre (jak zdarza mi się słyszeć nie raz, nie dwa), ale dlatego, że koszty marketingu są tak kolosalne, że w efekcie gruuuba część ceny produktu, to koszt promocji, czyli najczęściej wmówienia tobie, że ten konkretny X jest w twoim domu NIEZBĘDNY i że nie mając go jesteś głupia, niechlujna, niezadbana, niemądra i nie wiadomo co jeszcze, a i jeszcze jesteś złą matką ;). Tak na dobrą sprawę, każdy z nas powinien czytać etykiety, robić śledztwa skomplikowanych nazw kolejnych związków chemicznych, no najlepiej jakiś fakultecik i wtedy w sklep – odpowiedzialnie i świadomie. Nikt nie ma na to czasu. Ja nie mam na to czasu. Posiłkuję się jednak wiedzą osób, które chcą dzielić się swoim doświadczeniem i swoimi drobnymi śledztwami – i warto sięgać do ich doświadczenia. Warto poddawać pod wątpliwość wszystko co targamy ze sobą ze sklepu, co widzimy w reklamach, co nam miga w filmach. Warto. Bo najczęściej jedziemy na programie nieświadomym i bezkrytycznie kontynuujemy przyzwyczajenia. A czasami jedna mała zmiana robi wielka różnicę. I nie uderzam już tylko w strunę EKO, uderzam w strunę – nie potrzebujesz tego.
A jeżeli nadal myślisz, że domowy proszek nie dopierze, tak jak ten z popularnej reklamy, to apeluję – spróbuj. Wpadnij na kawę, podzielę się moim i sprawdzisz. Dla mnie nie ma absolutnie żadnej różnicy. Skończyły się za to wszelkie problemy skórne, wysypki, podrażnienia i inne nieciekawe skutki uboczne perfekcyjnej bieli, czy niebiańskiego zapachu.
Przygotowanie porcji proszku na 15 prań zajmuje dosłownie minutę.
A czy się opłaca? No nie zawsze – zależy z czym porównujemy, ale o tym nieco dalej…
Co jest potrzebne?
Do przygotowania domowego proszku o średniej sile rażenia potrzebujemy:
SODA KALCYNOWANA (węglan sodu bezwodny lekki)
- http://baranowscy.eu/wordpress/czy-soda-oczyszczona-jest-ekologiczna/
BORAKS (czteroboran sodu dziesięciowodny)
- http://ekologika.edu.pl/boraks-prawda-lezy-po-srodku/
PŁATKI MYDLANE
Poczytaj o nich u wujka Google. Nie jestem chemikiem, nie znam pochodzenia tych substratów od podszewki, wiem że każdy kij ma dwa końce. Dlatego ważne jest, aby wiedzieć co kupujesz, jakie wiąże się z tym ryzyko. Każdy zakup to także pewna odpowiedzialność związana z tym, gdzie kierujemy nasze pieniądze – warto więc wiedzieć co i od kogo kupujemy. Warto prosić o te informacje.
Do przygotowania płynu do płukania tkanin potrzebujesz:
KWASEK CYTRYNOWY
OLEJEK ETERYCZNY
Ważne: płyn i proszek dozujemy oddzielnie, nie należy ich mieszać
TESTOWANE PRZEPISY
na proszek do prania i płyn do płukania tkanin
Proszek o średniej mocy prania:
1 część/szklanka boraksu
1 część/szklanka sody kalcynowanej
1,5-2 części/szklanki płatków mydlanych
Proporcja 1-1-2, mieszamy wszystko i w zamykanym pojemniku i odstawiamy. Na jedno pranie używamy do 2 łyżek stołowych proszku. W znakomitej większości wystarczy 1-1,5 łyżki stołowej. Z tak przygotowanej porcji ja otrzymuję około 15-20 prań.
Przy przesypywaniu, mieszaniu koniecznie ochrona dróg oddechowych – czyli zasłaniamy usta i nos czymś, ponieważ produkty pylą. Stosujemy rękawice ochronne, cały proces przeprowadzamy w pomieszczeniu, w którym nie ma dzieci, zwierząt, innych osób i oczywiście wszystkie substraty jak i sam proszek trzymamy poza zasięgiem dzieci w miejscu do tego przeznaczonym (jak każdą chemię).
Testowany płyn do płukania tkanin:
szklanka ciepłej wody
3 łyżki kwasku cytrynowego
olejek eteryczny według uznania np. 10 kropel olejku z drzewa herbacianego
U mnie porcja na 4-5 prań, zależy jak się chluśnie. Ja daję kilka łyżek stołowych do tego w środku – na płyn i w zupełności wystarcza. Ale bardzo często trafiam na opisy, że to porcja na jedno pranie… nie wiem nie kumam. Trzymam się swojej wypracowanej metody dozowania i dla mnie jest zupełnie OK, nie widzę potrzeby jej zmiany.
Więcej fajnych przepisów na domowe płyny do płukania znajdziecie tutaj: https://www.revelkove-love.pl/2019/10/sprawdzony-przepis-na-ekologiczny-plyn-do-plukania-tkanin.html
Jak to wychodzi cenowo
PROSZEK:
Boraks – 8 zł/kg
https://www.drogeria-ekologiczna.pl/surowce-i-skladniki-do-wlasnych-proszkow-/1450-boraks-borax-10-wodny-better-land-ekologiczny-srodek-czyszczacy-1-kg.html
Soda kalcynowana – 8 zł/kg
https://www.drogeria-ekologiczna.pl/surowce-i-skladniki-do-wlasnych-proszkow-/1429-soda-kalcynowana-weglan-sodu-bezwodny-lekki-better-land-1-kg.html
Płatki mydlane – 20 zł/kg
https://allegro.pl/oferta/platki-mydlane-w-proszku-bez-oleju-palmowego-8467069401
1 kg boraksu + 1 kg sody + 2 kg płatków = 4kg
56 złotych – 4 kg, czyli 14 złotych/kilogram
Z czego otrzymałam około 9 porcji proszku, każda na 10-15 prań, mamy jakieś 90-135 prań. Czyli 0,40-0,60 zł za pranie. Podaję widełki choć u mnie to rzeczywiście 15 prań na porcję.
Oczywiście mamy też koszty dostawy. Tych produktów nie kupicie żabce, stonodze czy innym pelikanie. Ale do sklepu też trzeba dojechać za coś, kupić jakiś bilet, albo batona przy kasie. Nie doliczam więc przewozu, bo dla mnie w każdą stronę jest to koszt. Nerwów nie doliczam. Każdy kalkuluje zgodnie z własnymi potrzebami.
Płyn do płukania/zmiękczania tkanin:
Kwasek cytrynowy: 1kg – 12 złotych
https://www.drogeria-ekologiczna.pl/surowce-i-skladniki-do-wlasnych-proszkow-/1385-kwas-cytrynowy-wysoka-jakosc-kwasek-cytrynowy-1-kg-eko-odkamieniacz-better-land.html
Olejek eteryczny: 12 złotych
https://triny.pl/aromaterapia/2488-etja-naturalny-olejek-eteryczny-z-drzewa-herbacianego-10-ml.html?gclid=Cj0KCQiAn8nuBRCzARIsAJcdIfMPmk28Ue-3-_mjlgWhtWnbkMAhQj7dtmE1kaVecDnkyTDKErb6uOEaAhtsEALw_wcB&gclsrc=aw.ds
Przeciętnie tzw. tabletka do prania wychodzi w regularnym zakupie w granicach 1 zł. Koszt jednej porcji proszku z mojego testu to około 0,40 – 0,60 zł. W porównaniu do tabletek piorących taka zamiana się opłaca. Co do proszku – to zależy. Jeśli liczyć tak jak podaje producent, czyli np. Persil: 54 prania, 3,5 kg, cena 55 zł, mamy prawie 1 zł na pranie. Z kolei “delikatniejsze” proszki, np. Lovela, już w granicach 1,5 zł za pranie. I tutaj już składem jesteśmy bliżej proszku domowego, no ale nadal jest tego sporo. Nie. Chciałam napisać. że może jednak można dozować mniej, ale nie. Nie tutaj jest pies pogrzebany. Owszem cena za kilogram w niektórych przypadkach jest porównywalna, w ogólnym bilansie jednak w mojej opinii porównania nie ma.
Konkluzje
Ja zostaję przy domowym proszku do prania.
Prałam już w wielu różnych proszkach, płynach i innych wynalazkach. Z tego rozwiązania jestem najbardziej zadowolona i z całą pewności zagości w moim domu na stałe.